Profesor Władysław Nehring – jeden z najwybitniejszych przedstawicieli nauki w przedwojennym Wrocławiu i jedyny Polak pełniący przed 1945 rokiem godność rektora Uniwersytetu w Breslau – zmarł 20 stycznia 1909 roku. Na Cmentarzu Osobowickim żegnały go nieprzebrane tłumy, i to zarówno Niemców, jak i Polaków. Niestety, w czasie II wojny światowej Niemcy próbowali zatrzeć wszystkie ślady po nim i zlikwidowali jego nagrobek. Po wojnie wybitny wrocławski filolog Tadeusz Mikulski stwierdził, że zmarły Nehring stał się ofiarą wojny polsko-niemieckiej przeniesionej z pól bitewnych na cmentarz. Dziś grób Nehringa wieńczy nagrobek. Jak doszło do jego przywrócenia?
Władysław Nehring, urodzony 23 października 1830 roku w niewielkim Kłecku koło Poznania, był jedynym polskim rektorem Uniwersytetu w Breslau (Königliche Universität zu Breslau – Universitas litterarum Vratislaviensis) i jednym z najwybitniejszych przedstawicieli przedwojennej wrocławskiej slawistyki. Z uniwersytetem związany był najpierw jako student, a później jako nauczyciel akademicki. W 1856 roku obronił doktorat i podjął pracę w gimnazjum w Trzemesznie, a potem w gimnazjum Marii Magdaleny w Poznaniu. Do Wrocławia trafił ponownie po śmierci prof. Wojciecha Cybulskiego. To po nim w 1868 roku objął kierownictwo Katedry Literatur i Języków Słowiańskich, którą kierował przez blisko czterdzieści lat, aż do 1907 roku. Był trzecim Słowianinem i drugim Polakiem pełniącym tę funkcję. Ogromny wkład pracy organizacyjnej, a przede wszystkim naukowej sprawił, że katedra ta szybko osiągnęła europejski poziom, a okres ten uważany jest do dziś za złoty okres przedwojennej wrocławskiej slawistyki. Nehring równolegle opiekował się Towarzystwem Literacko-Słowiańskim, do którego sam niegdyś należał.
Władze uczelni doceniały jego działalność na wielu polach, dlatego dwukrotnie powierzono mu funkcję dziekana Wydziału Filologicznego, a w 1893 roku wybrano go na rektora Uniwersytetu we Wrocławiu. Pracował niemal do ostatnich chwil życia, wykładając m.in. gramatykę porównawczą języków słowiańskich, mówiąc przy tym swoim studentom o początkach słowiańszczyzny, mitologii i poezji ludowej Słowian. Zrewolucjonizował system nauczania na kierunkach filologicznych. Wprowadził lektorat języka polskiego i nową, nieznaną dotąd formę nauczania, czyli seminarium uniwersyteckie. Jego seminarium slawistyczne cieszyło się dużą popularnością wśród polskich studentów.
Nehring był nie tylko wybitnym uczonym, co potwierdza jego bogaty dorobek, ale także wyśmienitym pedagogiem. Wypromował wielu doktorów, a do najsłynniejszych jego uczniów zaliczany jest Ignacy Chrzanowski, historyk literatury i profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, aresztowany w ramach tzw. Sonderaktion Krakau i zmarły w Sachsenhausen w 1940 roku. Swojego nauczyciela określał mianem apostoła lub kapłana czystej nauki i wskrzesiciela slawistyki. Mówił o nim:
„Właśnie za duszę kryształową, za nieposzlakowanej piękności charakter czcili i kochali Nehringa zarówno koledzy, jak uczniowie, zarówno rodacy, jak cudzoziemcy”.
Władysław Nehring zmarł 20 stycznia 1909 roku w wieku 79 lat. Na Cmentarzu Osobowickim żegnały go tłumy. Wśród zgromadzonych nie zabrakło przedstawicieli władz miasta, Uniwersytetu, towarzystw naukowych i korporacji, członków senatu uniwersyteckiego, profesorów Wydziału Filozoficznego, studentów i mieszkańców Breslau, a także duchowieństwa, w tym kilku biskupów. Delegatów przysłały także krakowska Akademia Umiejętności, Uniwersytet Jagielloński i poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk. Swojego krajana żegnali mieszkańcy Kłecka i okolic, a w kaplicy, gdzie wygłaszano przemówienia za przemówieniem i na całym cmentarzu wyraźnie słychać było język polski. Po uroczystych wystąpieniach tłum żałobników odprowadził Nehringa na miejsce wiecznego spoczynku.
Władysława Nehringa pożegnano ze wszystkimi honorami, jakie należały się rektorowi i dziekanowi. Pochowano go w kwaterze pozostającej pod zarządem parafii, do której należał, ale w pasie tzw. grobów specjalnych, czyli Randgräbe, przeznaczonych dla osób zasłużonych (obecne pole 76, rząd 2. na lewo od alei głównej wiodącej od bramy głównej w kierunki kaplicy). Zgodnie z niemieckim zwyczajem kwatera Nehringa opłacona była na 30 lat, czyli do 1939 roku.
W 1945 roku, po zakończeniu II wojny światowej, wraz z przybyłymi do Wrocławia Polakami przyjechał Tadeusz Mikulski – urodzony 17 stycznia 1909 roku (czyli trzy dni przed śmiercią Nehringa) historyk literatury i śląskoznawca. To on miał zorganizować polonistykę na tworzącym się od podstaw na niemieckich zgliszczach polskim uniwersytecie. Mikulski pamiętał i o Cybulskim, i o Nehringu, którzy przed laty kierowali Katedrą Języków i Literatur Słowiańskich. Kierując się, jak pisał Mikulski, „prawem słusznego dziedziczenia w kulturze do tych dwu świetnych nazwisk wrocławskich”, rozpoczął poszukiwania materialnych śladów ich życia i działalności.
Po Władysławie Nehringu niewiele się ostało. Kamienica przy dawnej Sternstrasse (obecnie ulica Henryka Sienkiewicza), gdzie mieszkał Nehring leżała w gruzach. Wraz z nią przestała istnieć pracownia, w której przez lata powstawały jego prace, w której spotykał się z młodzieżą akademicką i w której 23 października 1900 roku świętował z przyjaciółmi z uczelni swoje 70. urodziny. Część spuścizny, m.in. dzienniki, korespondencja i notatki, niemalże cudem ocalała z wojennej zawieruchy i za pośrednictwem Antoniego Knota trafiła pod koniec 1946 roku do Biblioteki Uniwersyteckiej we Wrocławiu.
Mikulski wierzył w to, że zachował się grób Nehringa, dlatego niemalże od razu po przyjeździe do Wrocławia rozpoczął jego poszukiwania. Nie było to łatwe. Wrocław leżał w gruzach, wiele archiwaliów spłonęło lub zaginęło, a ewidencja cmentarna pozostawiała wiele do życzenia. Mikulski wspominał:
„Z planem pola 76 wraz z kierownikiem cmentarza [Osobowickiego] dochodzimy do miejsca oznaczonego w ewidencji liczbą 37 i nazwiskiem Władysława Nehringa, profesora uniwersytetu. Z najwyższym staraniem sprawdzamy te wskazówki […]. Nie dowierzając oczom i notatkom planu, ustalamy uważnie kolejność, znakowanie grobów. Oto mogiła Zofii Nehring [córki profesora – przyp. KJ], opatrzona numerem 38, zapomniana, bez napisu, ale przecież widoczna, istniejąca. Na miejscu 37 nie ma grobu Nehringa! Nie ma w ogóle żadnego grobu! Miejsce 37, wraz z sąsiednim miejscem 36, obsadzono tujami w czworobok, z niemiecką pedanterią […]. Wewnątrz tak uzyskanej parceli stoi skrzynia drewniana do wrzucania śmieci czy poschniętych wieńców […]. Grób Władysława Nehringa został zniwelowany łopatą niemiecką do cna. Usunięto z niego pomniczek, na którym według pamięci dra Stefana Kuczyńskiego imię profesora, Władysław, wypisano z wielkim staraniem o właściwą ortografię. Zasadzono dla niepoznaki tuje, okryto suchą zielenią barbarzyństwo popełnionego czynu”.
Tadeusz Mikulski był przekonany, że zmarły Nehring stał się ofiarą wojny polsko-niemieckiej przeniesionej z pól bitewnych na cmentarz. Powierzając Nehringowi godność rektora, a także pruskie odznaczenia państwowe, Niemcy z jednej strony doceniali jego wielkość naukową, z drugiej jednak – nie omieszkali, jak twierdził Bernard Woodrow Januszewski, wytknąć mu tego, co ich bolało. W jednym z niemieckich czasopism stwierdzono:
„Przed zasługami naukowymi Nehringa czołem! Tak, ale on okrywał chwałą język polski i literaturę polską! Czasami nawet wykładał po polsku, a i w domu jego mówiono po polsku”.
Fakt, że Władysław Nehring przez czterdzieści lat wykładał na Uniwersytecie język i literaturę polską, niejednokrotnie prowadząc wykłady w języku polskim, najwidoczniej bardzo przeszkadzał Niemcom i dlatego ręką niemieckiego grabarza zlikwidowano kamienny nagrobek, a ślady po mogile zatarto.
W 1950 roku Tadeusz Mikulski apelował:
„Z grobu Nehringa trzeba zdjąć kosz na śmieci i przywrócić napis, który rozgniewał hitlerowskiego grabarza. Ziemia gromadzi prochy obojętnie. Czy nie sprzeciwimy się tej obojętności? Połóżmy słowo polskie na grobie Nehringa”.
Osiem lat później, 26 sierpnia 1958 roku, Tadeusz Mikulski zmarł i został pochowany na Cmentarzu św. Wawrzyńca przy ulicy Odona Bujwida, w głównej alei. Jego apel o przywrócenie nagrobka wielkiemu uczonemu odżył na początku lat 60. XX wieku, a sprawą zajęło się Towarzystwo Miłośników Wrocławia.
Wiosną 1962 roku w poszukiwaniu grobu Władysława Nehringa Cmentarz Osobowicki odwiedził Bernard Woodrow Januszewski. Niestety, odnalazł tylko oznaczony ręką prof. Tadeusza Mikulskiego wpis w księdze cmentarnej. Jak się okazało, na grobie nadal stał śmietnik. Zdenerwowany taką sytuacją Woodrow Januszewski postanowił działać. W styczniu 1981 roku tak wspominał wydarzenia z 1962 roku:
„Nauczony doświadczeniem nalegałem, aby usunięcie śmietnika i usypanie mogiły nastąpiło natychmiast przy pomocy porządkujących cmentarz robotników, których wcześniej zauważyłem. Kilka chwil później staliśmy w milczeniu wśród pracujących nad porządkowaniem grobu kobiet i mężczyzn. Wydawało mi się, że uczestniczę w ponownym, jakże niezwykłym i skromnym pogrzebie Władysława Nehringa. Oto robotnicy polscy przywrócili część temu miejscu, nad którym przed laty (1909) zgromadziła się elita urzędowa niemiecka z senatem, rektorem i młodzieżą akademicką. Były wówczas przemówienia oficjalne i mniej oficjalne nad grobem byłego rektora Uniwersytetu Wrocławskiego. Oddano hołd stanowisku i polskiej nauce. A teraz – zgromadzeni nielicznie robotnicy cmentarni zwrócili się, aby wyjaśnił im, dlaczego w miejscu, gdzie od wielu lat składano śmieci, powstała ta niezwykła mogiła. Wpatrzeni w uklepany łopatami surowy grób, wysłuchali mego przemówienia o Władysławie Nehringu, jego uczniu Ignacym Chrzanowskim i o bezpośrednim następcy na wrocławskiej katedrze slawistyki Tadeuszu Mikulskim”.
Bernard Woodrow Januszewski wraz z Towarzystwem Miłośników Wrocławia prowadził od tego czasu starania o zwieńczenie skromnej mogiły odpowiednim nagrobkiem. Jak się okazało, ogłoszony konkurs na projekt nagrobka nie przyniósł rezultatu. Pomysłodawcy budowy pomnika nagrobnego stwierdzili, że autorom zgłoszonych do konkursu projektów bardziej chodziło o wyrażenie samych siebie niż oddanie hołdu zmarłemu. Wobec takiego obrotu sprawy Towarzystwo Miłośników Wrocławia podjęło decyzję, że nagrobek Władysława Nehringa ma wyglądać podobnie jak nagrobek Tadeusza Mikulskiego, pochowanego na Cmentarzu św. Wawrzyńca.
Fot. ks. Paweł Cembrowicz
Sprawę ostatecznie zakończono dopiero w 1967 roku. „Głaz-zawalidroga”, jak pisał Woodrow Januszewski, został wypatrzony Legnicy i na prośbę Towarzystwa Miłośników Wrocławia władze miejskie tego miasta przekazały go z przeznaczeniem na nagrobek. Poddany obróbce i zwieńczony inskrypcją został odsłonięty 31 października 1967 roku, w przededniu dnia Wszystkich Świętych. Uroczystość na Cmentarzu Osobowickim zorganizowało Towarzystwo Miłośników Wrocławia, a odbyła się ona w ramach trwającego wówczas we Wrocławiu ogólnopolskiego zjazdu towarzystw przyjaciół miast z całej Polski.
W połowie lat 70. XX wieku Bernard Woodrow Januszewski zainicjował coroczne majowe wizyty studentów filologii polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego na grobie Nehringa.
Obecnie grób Władysława Nehringa znajduje się nie tylko pod opieką jego krewnych, ale także m.in. Uniwersyteckiego komitetu ds. opieki nad grobami osób zasłużonych dla Uniwersytetu Wrocławskiego, który kilka lat temu przeprowadził jego konserwację, odnawiając kamień i liternictwo.
Fot. Kamilla Jasińska
Fot. Kamilla Jasińska
Przez wiele lat gimnazjum w rodzinnym Kłecku nosiło jego imię. Nosiło, gdyż nazwa przestała istnieć wraz z likwidacją szkoły. W Archiwum Uniwersytetu Wrocławskiego zachowały się m.in. własnoręcznie napisane życiorysy Nehringa i zdjęcia z albumów profesorskich, a także dyplom doktorski, zaś ocalała spuścizna nadal jest przechowywana w Bibliotece Uniwersyteckiej we Wrocławiu. Już w 1945 roku, w pierwszych miesiącach polskiej administracji, wielka trójka slawistów – Władysław Nehring, Wojciech Cybulski i Ignacy Chrzanowski – została patronami wrocławskich ulic. W 1961 roku z inicjatywy Towarzystwa Miłośników Wrocławia w głównym gmachu Uniwersytetu Wrocławskiego zawisła tablica pamiątkowa poświęcona „krzewicielom polskości we Wrocławiu” – Wojciechowi Cybulskiemu i Władysławowi Nehringowi, zaś w 2004 roku na głównej siedzibie Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Wrocławskiego na budynku, w którym znajduje się sala im. Władysława Nehringa będąca obecnie czytelnią Instytutu Filologii Polskiej, została odsłonięta upamiętniająca Nehringa tablica. Pamięć o jedynym Polaku pełniącym za czasów niemieckich funkcję rektora Uniwersytetu trwa w ten sposób nadal, mimo iż pod koniec wojny Niemcy próbowali ją wyrugować.
Tekst i opracowanie: Kamilla Jasińska